Gminy wchodzące w skład obszaru NGR leżą na zachodzie województwa wielkopolskiego. Jest to teren dawnego pogranicza polsko -pomorskiego we wczesnym średniowieczu, a następnie po zajęciu terenów na zachód od Drawy i przejściowo na północ od Noteci w XIII w. polsko -niemieckiego. W końcu XIV w. Kazimierz Wielki odzyskał tereny między Drawą a Gwdą, które w państwie polskim pozostawały do pierwszego rozbioru Polski w 1772 r.

Pograniczne położenie tych ziem sprawiało, że polscy właściciele majątków sprowadzali niemieckich osadników w celu zagospodarowania leżących odłogiem terenów.

Kolonizacja niemiecka była prowadzona przez państwo pruskie zwłaszcza w pierwszych latach po rozbiorze. Głównie na terenach nadnoteckich powstawały nowe wsie w całości zasiedlane osadnikami z Niemiec.

II Wojna Światowa przyniosła całkowitą zmianę stosunków narodowościowych na tym obszarze; nastąpiły masowe wysiedlenia ludności niemieckiej i osadnictwo ludności z dawnych Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej.

Wszystkie te czynniki spowodowały, że dotychczasowa ciągłość kulturowa została zerwana a nowa napływowa ludność przyniosła ze sobą zwyczaje i tradycje ze stron swego pochodzenia. Obecna kultura obszaru jest konglomeratem tradycji Wielkopolskich, Pomorskich i kresowych. oczywiście inaczej wygląda to na terenach na północ od Noteci, gdzie wymiana ludnościowa była największa, inaczej na południe od tej rzeki, gdzie już po I wojnie światowej odrodziło się państwo polskie. tutaj mamy do czynienia z większą ciągłością kulturową.

Na przykład jeszcze przed II wojną światową starsza młodzież w Sarbi oprowadzała w święto wielkanocne, zbierając przy tym datki, tzw. „niedźwiedzia”, tj. postać całkowicie okrytą słomą. Zwyczaj ten prawdopodobnie przypominać miał jakiś starosłowiański obrzęd budzenia się wiosny. W wieczór wigilijny starzy gospodarze obwiązywali drzewo owocowe słomianą opaską, co miało dodatnio wpłynąć na urodzaj. Natomiast w święto Trzech Króli, młodzież chodziła po domach przebrana w różne symboliczne postacie. Wśród nich dominował król Herod ze swym dworem, dalej występowała śmierć z kosą i diabeł. Dawano jakby małe przedstawienie, które kończyło się groźną sceną porwania Heroda przez diabła. Aktorów darzono obfitymi datkami. Również w czasie Bożego Narodzenia przeważnie dzieci chodziły po domach z szopką, śpiewając przy tym kolędy. Zanikł już też zwyczaj polewania się wodą w drugie święto wielkanocne, tzw. „śmigus dyngus”.

Pamiątką kultury niemieckiej jest zwyczaj zwany “polterem”. W wieczór poprzedzający uroczystość weselną, na progu domu panny młodej rozbijano butelki, znoszono stosy nieużytecznych przedmiotów, co jakby nowożeńcom ma przynosić szczęście. Kiedy zaś orszak weselny wraca z kościoła, na drodze młodzież zaciąga sznur i dopiero po otrzymaniu wykupu, puszcza orszak dalej. W wieczór sylwestrowy młodzież wyrządza mieszkańcom różne figle, nieraz złośliwe, bo np. wystawiano i roznoszono po wsi furtki i bramy, narzędzia rolnicze.

Wielowiekową tradycją są pielgrzymki do słynącej z cudów Piety skrzatuskiej. Zwyczaj ten, zapoczątkowany w XVI wieku kontynuowany jest odo dzisiaj z dużą siłą.

W Walkowicach, w Gminie Czarnków, corocznie w poniedziałek Wielkanocny obchodzony jest niecodzienny obyczaj zwany „Muradyny”.
Najstarsi we wsi ludzie nie bardzo wiedzą, skąd wziął się ten dziwny zwyczaj, dość że trwa i nikt nie ma nic przeciwko temu, nadal jest kultywowany przez kolejne pokolenia ku uciesze mieszkańców i gości czasami przybywającymi specjalnie na to widowisko.
  W poniedziałek Wielkanocny w godzinach popołudniowych zaczyna się ów ciekawy spektakl, który przemierza przez całą wioskę. Pojawią się chłopcy przebrani za słomiane chochoły, za nimi do gospodarstw wchodzą chłop i baba, oczywiście są diabły umorusani chłopcy oraz siwek z swoim batem i grajkowie.
Na podwórko wkracza cala kawalkada prze­bierańców. Tradycja każe, by każdemu na­trzeć twarz czarną sadzą, czyli umurzyć, a kto próbuje ucieczki zazwyczaj zostaje schwytany i umurzony mocniej oraz dostaje batem po nogach od Siwka. Chłop i baba zbierają fanty od gospodarzy w postaci jajek, pieniędzy, dostają też poczęstunek. Oczywiście Chochoły słomiane w zamian odstawiają swój taniec i wszyscy opuszczają podwórko ze śpiewem.